Kolejna część wywodu na temat nowego filmu Jamesa Camerona, tym razem już po obejrzeniu (może zawierać spojlery):
Zacząć chciałbym od braw dla autorów… trailera. Jest on zrobiony tak, że widz ma wrażenie, że film to nieustanna, ciekawa akcja. Lecz jest ździebko inaczej, akcja występuje w zasadzie tylko pod koniec filmu co jest, jak dla mnie, minusem sporym, bo skoro film to kinówka nastawiona na akcję akcji nie ma. No cóż. Sprawa druga – fabuła wybitna jakaś nie była, epickie momenty w stylu zjednoczenia wszystkich klanów były po prostu przeciętne, nie wzruszyły moich emocji. Do tego fabuła była przewidywalna, główny bohater jest wybrańcem, ‚dobro’ wygrywa, główny bohater zostaje ocalony, córka wodza się w nim zakochuje etc. Muzyka Jamesa Hornera również na kolana nie powaliła.
Żeby nie było, że podaje tylko wady – film ma świetne efekty, jest fajną bajką, lubiani przeze mnie aktorzy (Sam Worthington, Michelle Rodriguez, Giovanni Ribisi) i polecam obejrzenie, lecz niestety jednorazowe.
Podsumowanie krótkie: kinówka, warta zobaczenia raz w kinie, fajni aktorzy, świetne efekty, reszta średniawa. Film OK jak na kino, w zaciszu domowym średniak. I warto pamiętać, że trailery nie zawsze mają rację, w przeciwieństwie do pierwszych przeczuć…